Co Oznacza Sen Widzieć Zakonnicę?
Franciszek Baran
- 0
- 29
Zakonnice zadziwiająco często pojawiają się w filmach grozy jako uporczywie nawracający upiorny motyw senny lub realne zagrożenie. Może sennik jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego kino tak uwielbia epatować strachem związanym z habitem? Znając z lektur lub autopsji życie sióstr zakonnych, skrywane za murami i habitem, najczęściej wyobrażamy sobie ascetyczne obyczaje związane z pielęgnowaniem wiary.
- Skąd więc taka popularność zakonnic na dużym ekranie? Jeśli odpowiedzi na to pytanie poszukamy w senniku, dowiemy się, że zakonnica może śnić się zarówno osobom wierzącym, jak i tym, które nie pielęgnują życia duchowego.
- Sen o zakonnicy może mieć sporo znaczeń, a wiele w jego interpretacji zależy od naszego spojrzenia na wiarę w Boga.
Jak sennik interpretuje sen o zakonnicy? Według sennika bardzo istotne jest zachowanie zakonnicy we śnie oraz inne szczegóły związane z jej wyglądem i wiekiem. Jeśli dołożymy do tego fakty z życia osoby śniącej związane z moralnością, wiarą, modlitwą, stosunkiem do innych ludzi, możemy wówczas jak najdokładniej interpretować sen o zakonnicy.
- Najczęściej sennik pojawiającą się w snach siostrę zakonną interpretuje w kontekście wstrzemięźliwości w sprawach cielesnych i rozwagi życiowej.
- Jeśli we śnie osoba śniąca wciela się w zakonnicę, może oznaczać to rozczarowanie dotychczasowymi wyborami życiowymi.
- Gdy o zakonnicy śni kobieta, może sugerować to rychłe rozstanie z długoletnim partnerem życiowym.
Dla mężczyzny pojawiająca się w marzeniach sennych zakonnica może oznaczać narastające problemy związane z brakiem szczerości partnerki. Kiedy podczas snu widzimy w oddali zakonnicę, w naszym życiu pojawi się strata związana z odejściem przyjaciela. Wiele zakonnic we śnie może być wskazówką, by zmienić dotychczasowy styl życia, który niekoniecznie jest korzystny dla osoby śniącej.
Sen o zakonnicy może być też bardziej wymowny, kiedy śniący wdaje się w dyskusję z siostrą zakonną. Może to oznaczać chęć zmiany swojej postawy wobec kogoś bliskiego. Kiedy zakonnica we śnie napomina śniącego, ten znajdzie spokój w życiu, dopiero gdy naprawi swoje błędy. Kłótnia z siostrą zakonną może natomiast sugerować, że osobę śniącą męczą wyrzuty sumienia związane z brakiem wierności i nieuczciwością wobec partnera lub partnerki.
Sen o zakonnicy jako potrzeba poprawy swojego życia Sennik daje naprawdę ogromne pole do interpretacji w przypadku pojawiającej się we śnie siostry zakonnej. Zakonnica może być na przykład ostrzeżeniem przed zbyt materialnym podejściem do życia i koniecznością ograniczenia konsumpcyjnych nawyków.
- Iedy odwiedza ona w snach osobę samotną, to złowróżbny sygnał mówiący o tym, że tęsknota osoby śniącej za partnerem może nigdy się nie zmaterializować.
- A jak zakonnica we śnie odnosi się do wiary śniącego? Jeśli wierzący za mało uwagi poświęca tej kwestii, unika modlitwy oraz mszy świętej, to wyraźna sugestia, by poświęcić więcej czasu na swoje życie duchowe,
I tu powoli dochodzimy do fenomenu kinowego i wyjaśnienia, dlaczego motyw siostry zakonnej tak często pojawia się w horrorach. Sennik mówi, że zakonnica na pewno nie oznacza świętości, wręcz przeciwnie. Symbolizuje negatywne emocje drzemiące najczęściej w głębi świadomości, które w ten sposób tłumione, próbują wydostać się na zewnątrz.
Na szczęście to tylko jedna z interpretacji i wcale nie musimy odnosić jej do swojego snu. Zakonnica może także symbolizować doświadczenia pozamaterialne, duchowe, wskazywać właściwą drogę, którą należy wybrać. Kolor habitu też ma znaczenie W senniku arabskim zakonnica w białym habicie zwiastuje śmierć.
Na ogół w tego rodzaju senniku znajdziemy dość niepokojące interpretacje snu z zakonnicą. Spotkanie z siostrą zakonną we śnie to oznaka niepokoju, natomiast rozmowa z nią oznacza złamane śluby i zdradę osoby zakochanej. Jeśli zakonnica we śnie śpiewa, może to być odbiciem poważnych problemów emocjonalnych osoby śniącej.
- Jednak nie tylko tak jednoznaczne interpretacje snu o zakonnicy podsuwa sennik arabski.
- Tego rodzaju marzenie senne może również być oznaką szczerego życia osoby śniącej, miłości, która czeka na nią w życiu realnym.
- Z kolei, jeśli zakonnica modli się we śnie, w życiu osoby śniącej pojawią się jasne dni, a przyjaciele dowiodą swojej wielkiej wartości,
Z drugiej strony sennik arabski twierdzi, że wybór we śnie życia w habicie oznacza porzucenie nadziei w życiu realnym. Natomiast, kiedy osoba śniąca widzi siebie w zakonie, może to zapowiadać nagłe wydarzenia, które poważnie zmienią bieg życia i spowodują wiele strat w prywatnym życiu śniącego.
- Senniki podsuwają odpowiedzi nawet na tak mało realne sny, jak te, w których pojawia się zakonnica w ciąży.
- Oznacza to ni mniej, ni więcej, jak tęsknotę za posiadaniem potomstwa.
- Do kwestii wiary odnosi się bezpośrednio tłumaczenie sennika snu o zakonnicy i księdzu.
- Jednoznacznie zwraca ono uwagę, że osoba śniąca powinna mocno przemyśleć to, w co wierzy i jaki to ma wpływ na jej życie.
Więcej: Autor: Adrian Adamczyk
Co to znaczy jak się widzi zakonnicę?
Spotkanie z zakonnicą przynosi pecha „Włosi są przekonani, że dostrzeżenie zakonnicy poza klasztornymi murami przynosi pecha i należy przedsięwziąć wówczas odpowiednie środki bezpieczeństwa”. Najskuteczniej „klątwy siostrzyczki” (wł. sfiga di suora) uniknie kobieta, która dotknie drewna lub metalu i mężczyzna, który dotknie. własnych jąder.
Co oznacza zakonnica?
Zakonnica – kobieta będąca członkinią zakonu.
Kiedy widzisz zakonnice?
Sennik: widzieć zakonnice – Jeśli we śnie widzisz zakonnice oznacza to, że zawrzesz nowe znajomości, w Twoim życiu pojawi się osoba, która będzie wobec Ciebie lojalna, najprawdopodobniej połączy Was długa przyjaźń. Ujrzenie siostry zakonnej w marzeniu sennym może być również symbolem szczęścia i długiego życia.
Czego nie wolno robić zakonnica?
– każda zakonnica i każdy zakonnik składają dobrowolnie. Tyle że te kruczki prawne nie zmieniają istoty rzeczy: Kościół jako instytucja zabrania osobom, które chcą w niej znaleźć zatrudnienie, uprawiania seksu i rodzenia oraz wychowywania własnych dzieci.
Gdzie śpią zakonnicę?
Kobiece zakony przeżywają oblężenie publikacja 2007-02-09 06:55
Najsurowsze kobiece zakony kontemplacyjne przeżywają w Polsce istne oblężenie – czytamy w “Dzienniku”. Do zakonnych furt pukają adwokatki, lekarki, śpiewaczki operowe, malarki czy tłumaczki. W klasztorach kontemplacyjnych panują surowe reguły. Karmelitanki mogą rozmawiać tylko godzinę dziennie, a poszczą przez pół roku.
Laryski śpią w trumnach, a klasztoru nie opuszczają nawet na pogrzeb członka rodziny. Jednak do tych zakonów wstępuje coraz więcej pięknych, wykształconych i zaradnych życiowo Polek. Czego szukają za zakonnymi murami? “Często sama się zastanawiam, jak te światłe kobiety wytrzymują nasz wojskowy reżim, a przede wszystkim dlaczego dobrowolnie podporządkowują się przełożonym – siostrom, które nie zawsze nawet mają maturę i nie zawsze dorównują im intelektualnie” – mówi otwarcie Alicja Kusowska, przeorysza klarysek w Krakowie.
Zdaniem socjoliga religii z Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor Ireny Borowiak, “surowy klasztorny reżim przyciąga głównie intelektualistki, kobiety, które osiągnąwszy materialnie w życiu wszystko, nagle poczuły duchową pustkę i brak celu w życiu”.
W czym chodzą zakonnicę?
Członek zakonu paulinów w habicie Habit – w większości Kościołów chrześcijańskich : charakterystyczny strój członków zakonów i zgromadzeń zakonnych, W zależności od zakonu składa się z sukni, płaszcza, szkaplerza oraz pasa lub sznura ( cingulum ). Siostry zakonne najczęściej zakładają na głowę welon.
Czy żeby wstąpić do zakonu trzeba być dziewicą?
Zakonnica nie-dziewica? Gość serwisu czw, 1 gru 2005, 23:24:49 Odsłon 41,829 Moje pytanie jest następujące: otóz przez całe swoje życie żyłam w przekonaniu, że aby być zakonnicą należy byc dziewicą. Ostatnio jednak rozmawiałam na ten temat z moim chłopakiem, który powiedział mi, że to wcale nie jest potrzebne, co więcej, przecież nie można udowodnić komuś, że nie uprawiał sexu.
Przecież niektóre kobiety nawet będąc wstrzemięźliwe nie mają błony dziewiczej. No i jeszcze, że śluby czystości są ważne od dnia ich złożenia, a wcześniej kandydatka na zakonnice mogła prowadzić życie seksualne. Bardzo proszę. o wytłumaczenie. Przede wszystkim do życia w czystości rozumianej jako abstynencja seksualna są zobowiązani wszyscy niezwiązani ślubami małżeńskimi.
W związku z tym argumentacja Pani chłopaka jest dość pokrętna. Warto by się zastanowić nad celami do jakich dąży okłamując panią. Jeśli zaś chodzi o drugą część pytania, dziewictwo nie jest warunkiem wstąpienia na drogę życia zakonnego. W Kościele liczne były przypadki kiedy osoby wstępowały do zakonów po śmierci współżonka.
O ile mogą coś zalecić, zdecydowanie odradzam kierować się zdaniem chłopaka w tych kwestiach. Jakub Sowiński
Trackback URL for this entry: http://www.kosciol.pl/trackback.php/20051130201134755 No trackback comments for this entry. : Zakonnica nie-dziewica?
Co to znaczy jak śni się Kościół?
Częstotliwość pojawiania się marzeń sennych jest wciąż niezbadanym aspektem. Nie do końca wiadomo, dlaczego niektóre osoby śnią codziennie, inne sporadycznie lub prawie wcale. Sen, w którym pojawia się kościół, bardzo często jest pozytywnym omenem. Kościół może pojawić się nie tylko w snach osób związanych z religią.
- Sam motyw jest bardzo popularny i występuje w wielu wersjach.
- Sennik podaje różne znaczenia marzeń sennych z kościołem w roli głównej.
- Aby jednak dokonać poprawnej interpretacji, należy zwrócić uwagę nie tylko na motyw przewodni, lecz także na szczegóły.
- Jeśli nie do końca pamiętamy detale snu, warto poczekać, aż przypomnimy sobie całość lub przynajmniej większość marzenia sennego.
Znaczenie snu, w którym pojawia się kościół Sennik bywa bardzo pomocny, jeśli przyśnił się nam nietypowy sen i nie wiemy, jak go odczytywać. Często marzenia senne są związane z codziennymi sytuacjami lub planowanymi wydarzeniami. W takim przypadku trudno doszukiwać się ukrytego znaczenia.
Być w kościele podczas snu to według sennika symbol wewnętrznej metamorfozy i konieczności przewartościowania pewnych spraw. Jeśli do tej pory przywiązywaliśmy większą uwagę do rzeczy materialnych i innych przyziemnych spraw, być może wkrótce zaczniemy bardziej interesować się kwestiami duchowymi oraz głębszymi wartościami. Zmiany, które pojawią się w naszym życiu, wpłyną również na bliskie osoby. Według sennika modlenie się w kościele stanowi zwiastun pozytywnego rozwoju ważnych dla nas spraw. Może to dotyczyć zarówno kwestii zawodowych, miłosnych, jak i tych związanych z codziennym życiem. Ten sen daje nową nadzieję osobom, które długo czekały na urzeczywistnienie się ich marzeń czy planów. Co oznacza murowany lub drewniany kościół we śnie? W tym przypadku prognozy nie są już tak optymistyczne. Murowany budynek to według sennika przestroga. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w naszym otoczeniu znajduje się ktoś, komu nie zależy na naszym dobru. Może być to osoba z pracy lub któryś z dalszych znajomych. Chcąc ustrzec się przed negatywnymi konsekwencjami, należy powstrzymać się od wyjawiania swoich sekretów ludziom, co do których nie mamy pewności. Widzieć drewniany kościół – taki sen jest zwiastunem przyszłych kłopotów. Mogą one dotyczyć różnych sfer życia, zarówno zawodowych, jak i prywatnych. Do ich rozwiązania może być konieczna pomoc ze strony bliskich osób. Nie bójmy się więc o nią poprosić. Kościół pełen ludzi to według sennika świadectwo tego, że śniący ma w swoim otoczeniu wiele pozytywnych i życzliwych osób, na które może liczyć w różnych sytuacjach. Warto o tym pamiętać i nie zaniedbywać relacji z bliskimi oraz przyjaciółmi, nawet jeśli w codziennym życiu mamy mało czasu na podtrzymywanie kontaktów. Okazjonalne spotkanie lub rozmowa nie będą nas wiele kosztować, a pozwolą podtrzymać cenne relacje. Sennik podaje również znaczenie snu, w którym odbywa się msza w kościele. To zwiastun ważnych wydarzeń, do jakich wkrótce dojdzie w życiu osoby śniącej. Być może śniący całkowicie zmieni swoje życie. Zmiany mogą mieć charakter duchowy lub wiązać się ze zmianą sposobu myślenia oraz odzyskaniem nadziei.
Co jeszcze oznacza kościół we śnie? Nieodłączną postacią związaną z kościołem jest ksiądz. Jeśli we śnie widzimy kapłana przebywającego w świątyni, może to oznaczać, że istnieją sprawy, które dręczą osobę śniącą i nie pozwalają jej zaznać spokoju. Troski dotyczą zarówno bliskich osób, kwestii zawodowych, jak i prywatnych.
- Jeśli we śnie ksiądz dodatkowo wygłasza kazanie, u śniącego lub kogoś z jego otoczenia mogą pojawić się problemy zdrowotne.
- Inną interpretacją tego motywu jest sugestia, że nadszedł czas na przeanalizowanie swojego życia i podejmowanych działań.
- Być może zbyt często kierowaliśmy się potrzebami materialnymi, ignorując wyższe wartości.
Pamiętajmy, że nigdy nie jest za późno na wprowadzenie zmian. W marzeniach sennych czasami pojawia się również kościół, w którym odbywa się ślub. To bardzo pozytywny zwiastun, zwłaszcza dla singli. Być może w ich otoczeniu wkrótce pojawi się ktoś, z kim uda się nawiązać długotrwałą relację, która zakończy się zawarciem związku małżeńskiego.
Jak się sni kosciol i ksiadz?
Kościół i ksiądz – Znaczenie snu o księdzu w kościele niesie ze sobą dobrą wróżbę wszystkim tym, którzy stoją przed koniecznością dokonania ważnego wyboru. W senniku to znak, że wszystko, co zostało zaplanowane, zakończy się pomyślnie. Jeśli więc nadal wahasz się i odczuwasz niepewność, zaufaj nareszcie temu, że los będzie Ci sprzyjał.
Co oznacza sen o księdzu w sutannie?
Sennik: ksiądz, z którym rozmawiasz lub którym jesteś – Bycie księdzem Jeśli we śnie to ty jesteś księdzem, oznacza to, że w prawdziwym życiu będziesz pełnił jakieś ważne funkcje. Masz już pomysł, co to może być? Sen cię o tym ostrzega, masz więc czas na to, by przygotować się do nowej, ważnej roli.
- Spotkanie księdza Gdy we śnie spotykasz księdza, na jawie wdasz się w znajomość, która skłoni cię do refleksji.
- Bądź uważny i pamiętaj, że każda znajomość jest wartościowa.
- Rozmowa z księdzem Ten sen o księdzu oznacza, że tylko wielka prawda jest w stanie odmienić twoje życie.
- Wszelkie kłamstwa zostaną ujawnione, zaś twoja wiara wzmocni się.
Inna interpretacja tego snu mówi o tym, że znajdziesz bratnią duszę i duchowego przewodnika. Tak czy siak można uznać taki sen za dobry omen, choć po drodze mogą przytrafić ci się pewne trudności. Ksiądz po kolędzie Ksiądz pojawiający się na wizycie duszpasterskiej stanowi w snach symbol zmiany w życiu domowym.
- Może być to nowy członek rodziny, ale i konflikt, który zmieni rodzinne relacje.
- Siądz chodzący po kolędzie zwiastuje również zmiany w życiu zawodowym, wiążące się z otrzymaniem ważnego stanowiska.
- Jeśli taki sen przytrafił się młodej osobie, w najbliższym czasie może wziąć ona ślub.
- Siądz w sutannie Ksiądz widziany we śnie w sutannie jest symbolem zaniedbania i niepodporządkowania.
Może być to zarówno nieposłuszeństwo śniącego, jak i bliskiej mu osoby, które może przynieść opłakane skutki w postaci konfliktów bądź zerwania relacji. Lepiej przemyśleć swoje zachowanie, bo być może krzywdzisz nim innych. Nawet jeśli teraz wydaje ci się, że wszystko jest w porządku, wkrótce mogą nadejść kłopoty, jeśli niczego nie zmienisz.
Jak wygląda życie w zakonie?
Życie zakonne. Życie franciszkańskie W trakcie spotkań z różnymi ludźmi można zauważyć, że nie wszyscy są zorientowani w różnicach między diecezją a zakonem. Klasztor nazywany jest probostwem, ojciec – księdzem, brakuje rozróżnienia między habitem a sutanną. Dlatego chciałbym przybliżyć życie zakonne – sposób życia ojców i braci, istotne aspekty formacji zakonnej, rodzaje prac i działalności zakonników.
Nasz Zakon Braci Mniejszych (po łacinie: Ordo Fratrum Minorum – w skrócie OFM, który to skrót jest swego rodzaju znakiem rozpoznawczym umieszczanym po imieniu czy nazwisku danego zakonnika) zwany FRANCISZKANIE, w niektórych regionach Polski BERNARDYNI lub REFORMACI został założony na początku XIII wieku przez św.
Franciszka z Asyżu. Podstawą duchowości franciszkańskiej jest zachowywanie Ewangelii przez życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości, a przez to naśladowanie Jezusa Chrystusa ubogiego, pokornego i posłusznego Ojcu. () Cechą charakterystyczną naszej duchowości jest chrystocentryzm, który we franciszkanizmie polega na rozpamiętywaniu tajemnicy Wcielenia; stąd najpiękniejsze szopki bożonarodzeniowe znajdziemy zawsze w kościołach Franciszkańskich; i tajemnicy Odkupienia – rozpamiętywanie Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, budowa dróżek kalwaryjskich przy większych klasztorach.
Od początku swej działalności bracia prowadzili życie kontemplacyjno – apostolskie tzn. modlitwa, kontemplacja i działalność apostolska są zasadniczą treścią franciszkańskiego życia. Nasz Zakon posiada strukturę hierarchiczną. Najwyższym przełożonym Zakonu po papieżu jest ojciec Generał ze swoim zastępcą.
Administracyjnie Zakon podzielony jest na prowincje. Można je przyrównać do diecezji (choć to nie to samo!). Do diecezji należą parafie na określonym terenie, a do prowincji zakonnej należą różne klasztory niekoniecznie związane z nią terytorialnie. Do diecezji należą wszyscy księża diecezjalni wraz z wiernymi, zaś do prowincji wyłącznie zakonnicy.
Na czele prowincji stoi ojciec Prowincjał. Przełożonym każdego klasztoru jest Gwardian (nie utożsamiać z proboszczem). Nie każdy zakonnik musi być kapłanem. Kapłani zakonni nazywani są ojcami, zaś niekapłani – braćmi; i w taki sposób należy się do zakonników zwracać. Franciszkanina można łatwo rozpoznać po stroju zakonnym, który nie zmienił się od wieków.
Strój ten składa się z brązowej tuniki w kształcie krzyża, kaptura oraz białego sznura z trzema węzłami – kolor brązowy ma oznaczać, jak chciał św. Franciszek, barwę prochu ziemi, trzy węzły na sznurze oznaczają trzy śluby: życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości.
Strój ojców i braci nie różni się niczym, gdyż wszyscy stanowimy jedną braterską wspólnotę. Wielu ludzi zadaje pytania: Czy każdy może zostać zakonnikiem? Co trzeba robić, aby nim zostać? Spróbujmy sobie na te pytania dać odpowiedź. Zakonnikiem może zostać każdy człowiek, który odczuwa w sobie Boże powołanie do życia w stanie zakonnym i który spełnia odpowiednie warunki, posiada odpowiednie predyspozycje.
Przede wszystkim do zakonu nie wstępuje człowiek święty; każdy może dopiero w zakonie się uświęcić. Musi to jednak być ktoś o zdrowej pobożności, katolik z dobrą opinią, cieszący się dobrym stanem zdrowia. Jeżeli ktoś decyduje się podjąć życie zakonne, musi zgłosić się do przełożonego wybranego przez siebie zgromadzenia, w wypadku franciszkanów do prowincjała i po wstępnej rozmowie powinien złożyć odpowiednie dokumenty.
- Jeśli spełnia wszystkie warunki określone prawem kanonicznym i statutami zakonu, przełożony może go przyjąć do swojej wspólnoty.
- Następnie kandydat musi przejść poszczególne etapy początkowej formacji zakonnej: postulat, nowicjat, juniorat.
- Okres formacji początkowej możemy porównać do narzeczeństwa, kiedy to kandydaci do małżeństwa poznają się nawzajem i uczą się żyć razem.
Podobnie czas postulatu, nowicjatu i junioratu to uczenie się życia. Wtedy to właśnie człowiek poznaje siebie, wypełnia nowe obowiązki przygląda się zakonowi jak narzeczonej, a zakon jemu. Czy można z tego zakonu wystąpić? Otóż życie zakonne jest dobrowolną formą życia w Kościele, człowiek wybierając je z własnej woli, z własnej woli może je porzucić.
- Najprościej wygląda to w postulacie i nowicjacie, gdzie kandydaci nie złożywszy jeszcze ślubów w każdej chwili mogą opuścić Zakon bez żadnych konsekwencji.
- Bez problemu można wystąpić z zakonu po wygaśnięciu ślubów czasowych, po prostu nie składa się profesji na kolejny rok, bądź to profesji wieczystej.
W czasie trwania ślubów czasowych można oczywiście opuścić Zakon i prosić przełożonego o zwolnienie ze ślubów, wiąże się to jednak z tym, że do momentu wygaśnięcia ślubów nie można zawrzeć związku małżeńskiego. Wystąpić dobrowolnie po profesji wieczystej oczywiście można, ale jest to sprawa trudna choćby ze względu powodów prawnych – zwolnienie ze ślubów można otrzymać wyłącznie od Stolicy Apostolskiej.
Za odpowiednio ciężkie przewinienia zakonnik może być również z Zakonu wydalony. Zdarza się tak nierzadko w czasie trwania profesji czasowej, ale może się też niestety coś takiego przytrafić zakonnikowi po ślubach wieczystych. Na czym polega praca franciszkanów? Prace zakonników są różne, ale zawsze związane z apostolstwem.
Jest to więc działalność misyjna, jesteśmy bowiem pierwszym Zakonem misyjnym. Bracia, którzy odczuwają w sobie powołanie misyjne mogą za zezwoleniem Prowincjała udać się do pracy ewangelizacyjnej w krajach misyjnych. Oprócz tego prowadzą misje i rekolekcje parafialne, pracują naukowo na uczelniach, są kapelanami w szpitalach lub więzieniach, prowadzą duszpasterstwo różnych grup specjalnych np.: Duszpasterstwo Młodzieżowo-Powołaniowe, Franciszkański Ruch Apostolski, OAZA, Duszpasterstwo Akademickie, Franciszkański Zakon Świeckich, itd.
Oraz duszpasterstwo parafialne. Utarło się przekonanie, że jak już jest kościół, to musi być i parafia. Na pewno jest tak, gdy chodzi o kościoły należące do diecezji, ale nie musi tak być w przypadku kościołów przyklasztornych. Często przy istniejącym klasztorze zakonnicy nie prowadzą duszpasterstwa parafialnego, ponieważ nie jest ono ściśle związane z charyzmatem działalności zakonnej, w przeciwieństwie do księży diecezjalnych, którzy przede wszystkim swoją pracę duszpasterską realizują w parafiach.
Bracia niekapłani w naszym Zakonie pracują jako furtianie, zakrystianie, ogrodnicy, gospodarze, pielęgniarze, krawcy, kucharze czyli swoją służbą dopełniają dzieła apostolskiego Zakonu.Są też inne prace wykonywane przez franciszkanów np. praca w rozgłośni radiowej, wydawnictwach, organizowanie wyjazdów, pielgrzymek czy różnych innych imprez: charytatywnych, edukacyjnych, kulturalnych Natomiast w ostatnim czasie, nowym polem do działania dla zakonników stał się INTERNET : Życie zakonne.
Czy zakonnik może mieć telefon?
Odpowiedzi – Ad 1) Czy po wstąpieniu do Zakonu można odwiedzać rodziców? I czy rodzice i znajomi mogą mnie odwiedzać? Owszem, po wstąpieniu do Zakonu można oczywiście odwiedzać rodziców. Wstąpienie do Zakonu Św.Augustyna nie oznacza, i nie powinno oznaczać, zerwania więzi z rodzicami.
Czwarte przykazanie, „Czcij ojca i matkę swoją”, obowiązuje również zakonników. Także rodzice mogą przyjeżdżać do klasztorów w odwiedziny. Takie odwiedziny są zawsze mile widziane. Wstąpienie do Zakonu nie oznacza również zerwania wszystkich więzi z przyjaciółmi i znajomymi. Głębokie przyjaźnie są wspaniałym darem, i należy je rozwijać.
Możecie być jednak pewni, że wasza obecność w Zakonie sprawi, iż relacje z bliskimi wam osobami na pewno ulegną pewnej zmianie. Jest to zwyczajny element powołania, na który decyduje się każdy, kto wstępuje do Zakonu. Ad 2) Jak wygląda życie we wspólnocie w klasztorze? To jest baaaaardzo szerokie pytanie i nie sposób na nie krótko odpowiedzieć.
- Na pewno nie wyobrażajcie sobie, że życie we wspólnocie w klasztorze to miła, romantyczna, sentymentalna bajka, gdzie wszystko zawsze układa się dobrze i bezproblemowo.
- Jeśli takiej wspólnoty szukacie, to my jej wam nie gwarantujemy.
- Takiej wspólnoty nie ma.
- Nawet apostołowie kłócili się między sobą, a co dopiero my.
Ogólnie rzecz biorąc, życie w klasztorze skupia się na pracy duszpasterskiej, modlitwie, studiach, i innych obowiązkach. Wszyscy uczestniczymy we wspólnej modlitwie rano, w południe i wieczorem, oraz mamy wspólne posiłki. Oprócz tego jest czas na własną, osobistą medytację.
Osoby bezpośrednio zaangażowane w duszpasterstwo, muszą poświęcić na pracę wśród ludzi bardzo dużo czasu. Inni zajmują się obowiązkami związanymi ze studiami, bądź klasztorem. Mamy jednak również czas na zwykłe, wspólne rozmowy i odpoczynek. Nie sposób jednak opisać w całości jak wygląda życie we wspólnocie augustiańskiej.
Dlatego myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest umówić się, przyjechać do klasztoru na dni skupienia, i samemu zobaczyć. To daje o wiele lepsze rozeznanie. Ad 3) Jak wygląda Augustiański habit, i kiedy się go dostaje? Habit augustiański wygląda tak, jak prezentujemy na zdjęciu obok.
Osoby wstępujące do Zakonu nie otrzymują go jednak od razu. Habit otrzymuje się na początku nowicjatu (są to tzw. obłóczyny), czyli po zakończeniu pierwszych dwóch lat formacji w Postulacie. Ad 4) Czy w Zakonie można mieć własny telefon komórkowy? Owszem, można mieć własny telefon komórkowy. Oczywiście, jest rzeczą zupełnie jasną, że nie oznacza to, iż można wszędzie i we wszelkich okolicznościach z niego korzystać.
: Częste pytania
Czy zakonnica może chodzić bez habitu?
Depresje i próby samobójcze w zakonach to norma. „Rozczarowanie przychodzi bardzo szybko” Na tzw. powołaniówkach kreowana jest bardzo miła, życzliwa atmosfera. Siostry opowiadają tylko o dobrych stronach zakonnego życia, grają się na gitarze, podają lepsze jedzenie.
Młode dziewczyny wyobrażają sobie, że tak samo będzie w zakonie. Marta Abramowicz: Gdy wpisze się w wyszukiwarkę Google „dowcipy o zakonnicach”, większość jest o życiu seksualnym. Wiele moich bohaterek rzeczywiście spotykało się z taką reakcją: odeszła, bo zakochała się w księdzu czy pewnie miała romans z biskupem.
A to wcale nie jest prawdą. Częściej to księża odchodzą, bo kogoś poznali. – bo nie widzą już sensu takiego życia, bo poszły do zakonu dla wartości, których tam nie mogą znaleźć. Paradoks życia sióstr polega na tym, że obowiązuje je absolutne posłuszeństwo wobec przełożonych, które zdają się kierować innymi wartościami.
- Toś rozbił sobie głowę przed bramą klasztoru? Nie, siostra nie może mu teraz pomóc, bo to jest czas na modlitwę w kaplicy.
- Przełożona każe umyć okna, choć pada deszcz? Albo szorować czystą podłogę? Nie ma dyskusji, siostra ma po prostu wykonać polecenie.
- Zaczynają się więc zastanawiać, czy tego od nich oczekuje Chrystus, dla którego tam poszły.
Trudno im przewidzieć, co dokładnie je czeka, ale taka niepewność dotyczy przecież każdego z nas. Byłe zakonnice, z którymi rozmawiałam, mówiły mi, że na tzw. powołaniówkach kreowana jest specjalnie bardzo miła, życzliwa atmosfera, siostry opowiadają tylko o dobrych stronach życia zakonnego, grają się na gitarze, podają lepsze jedzenie.
Więc młode dziewczyny wyobrażają sobie później, że tak samo będzie cały czas. Wydaje im się, że siostry są radosne, a życie zakonne cudowne. Rozczarowanie przychodzi jednak bardzo szybko. Siostry od początku pracują ponad siły, często po 12 godzin na dobę. Codziennie modlą się przynajmniej pięć godzin, oprócz tego pracują na rzecz wspólnoty.
Wszystko jest obowiązkiem, nawet czas wolny jest zaplanowany i trzeba go spędzić ze wszystkimi innymi siostrami w grupie. Poza obowiązkami w klasztorze siostry pracują też na zewnątrz – jako katechetki czy w ośrodkach pomocy. Czytaj także: A często zdarza się też, że w zakonach, których celem jest niesienie pomocy bezdomnym czy pomoc chorym w domach, mało kto rzeczywiście chce tę pomoc nieść.
Jeśli pojawi się siostra, która naprawdę chce to robić, przełożone traktują to jako „hobby”, czyli rzecz, którą powinno się robić w czasie wolnym. A, że takiego czasu prawie nie ma. Agnieszka, jedna z moich bohaterek, opiekowała się chorymi. Przez to zdarzało się jej spóźniać do na wspólne modlitwy. Przełożone uznały, że trzeba ją ukarać i kazały jej malować chlew albo mur klasztorny.
Musiała to robić w nocy, rezygnując ze snu. Nie mają prawa wyrazić niezadowolenia. Siostrę przełożoną trzeba traktować jako istotę boską. W jej woli należy widzieć wolę Boga. W męskich zakonach możliwość dyskusji i dialogu jest dużo większa, z przełożonymi po prostu można rozmawiać.
- Tymczasem siostry nie mogą mieć własnego zdania.
- A jeśli już je wyrażają, to traktuje się to jako niedopuszczalne wystąpienie przeciwko przełożonym.
- To, czy zrobisz maturę czy pójdziesz na studia, zależy wyłącznie od woli matki generalnej.
- Wiele bohaterek opowiadało mi, że w zakonie zwykle jest tak, że jeśli czegoś chcesz, to na pewno tego nie dostaniesz.
Chciałabyś zrobić prawo jazdy, żeby przysłużyć się zakonowi? Trafisz do kuchni, choć nie cierpisz gotować. Na kurs zostanie wysłana ta, która nie lubi jeździć samochodem. Przełożone w takim postępowaniu widzą sens – umartwianie się i okazywanie posłuszeństwa wbrew wszystkiemu.
- Siostry po latach odchodzą, bo tego sensu nie widzą.
- Wiele z bohaterek wahało się miesiącami, jaką decyzję podjąć, bo jest to decyzja zmieniająca całe życie.
- Jeśli zakon opuszcza kobieta po 40.
- Roku życia, próba ułożenia go sobie na nowo okazuje się bardzo trudna.
- Zwykle są pozbawione wsparcia ze strony rodziny.
Często pochodzą z małych miejscowości lub wsi, gdzie odejście z zakonu jest traktowane jak hańba, rodzina nie pomaga, bo się wstydzi. Siostry opuszczając mury, trafiają w zupełną pustkę. Nie mają żadnych własnych pieniędzy – wstępując do zakonu podpisują oświadczenie, że zrzekają się wynagrodzenia za swoją pracę.
- Przy odejściu mogą dostać 200, może 1000 zł, ale z taką kwotą trudno zrobić cokolwiek.
- W klasztorze chodzą tylko w habicie, mają jedne buty, jedną koszulkę.
- Nie mają też mieszkania ani zameldowania, a bez tego nie dostaną zasiłku dla bezrobotnych.
- Jedna z moich bohaterek, kiedy rodzeństwo nie pozwoliło jej się zameldować w domu rodzinnym, poszła do sąsiada, pijaka, który za butelkę wódki zgodził się ją zameldować.
Opowiadając mi o tym, płakała, że musiała to zrobić. Myślałam, że z powodu tego rodzeństwa. Ale nie – płakała, bo czymś strasznym było dla niej dawanie wódki alkoholikowi – jej ojciec też pił i ona nigdy nie chciała robić czegoś takiego. Siostry zakonne odchodząc nie mają nic.
Także przyjaciół, bo nie mogą utrzymywać bliskich więzi ze światem zewnętrznym. W takich sytuacjach odejście to raczej wyraz odwagi, a nie słabości. Wszystkie szły do zakonu, głęboko wierząc. Chciały nieść pomoc ludziom i traktowały swoją decyzję bardzo poważnie. W zakonie wielokrotnie stawały wobec konfliktu sumienia.
W końcu odchodziły, bo wydawało im się, że nie mogą żyć w zgodzie z tym, co wierzyły. Ale do końca nie były pewne. Może to On wystawia je na próbę? Może powinny zostać? Potem przez wiele lat na nowo układały swoja relację z Bogiem. W Polsce rozmowa na temat zakonnic i odchodzenia w ogóle nie istnieje.
Moje bohaterki mówiły mi, że bardzo długo myślały, że oprócz nich nie ma w Polsce nikogo takiego. Były samotne. Nie istnieje też żaden ośrodek, który może im pomóc. Ciekawe, że byli księża i ich rodziny mają tego typu stowarzyszenie. Zakonnice nie znają się między sobą, nie mają jak nawiązać kontaktu. Nie pójdą też do organizacji kobiecej szukać pomocy.
Same przełożone przy odejściu zabraniają im rozmawiać z kimkolwiek o tym, co dzieło się za murami klasztoru. Zresztą jeszcze podczas przebywania w zakonie za bramę mogą wychodzić tylko uśmiechnięte, muszą być radosne i nie wolno im nikomu mówić o swoich trudnościach.
Od początku są więc nauczone ukrywać emocje. Depresje i myśli samobójcze w zakonach nie są niczym nietypowym, a na każdą wizytę u psychologa musi wydać zgodę przełożona. Niektóre uważają, że przy kłopotach ma wystarczyć ksiądz, psycholog nie ma nic to tego. A jeśli spowiedź nie pomoże, to wysłanie do specjalisty przyda się tylko po to, żeby później wizytę wykorzystać przeciwko siostrze.
Stworzyć nieprzychylną atmosferę, by pozostałe zakonnice widziały w niej wariatkę.Stosunek przełożonych do zakonnic z wątpliwościami jest bardzo nieprzychylny, wręcz wrogi. Justyna, jedna z byłych zakonnic, miała za sobą trudne doświadczenia – była molestowana przez swojego brata zanim wstąpiła do zakonu.
Nie mogła sobie z tym potem poradzić, poprosiła o pomoc. Matka generalna odmówiła, uważała, że to podejrzane, że sama spowiedź jej nie wystarcza i że przynosi hańbę zgromadzeniu. Justyna w końcu wpadła w depresję, trafiła do szpitala, a po wyjściu usłyszała, że w zakonie nie ma już dla niej miejsca. Matka generalna powiedziała jej, że osoby chore psychicznie nie mogą należeć do zakonu.
Próbowałam, ale nie udało mi się uzyskać zbyt wielu informacji. Jedna z byłych matek generalnych, powiedziała, że żaden grzesznik nie będzie chciał opowiadać obcemu o swoich grzechach. Obecne zakonnice też nie chciały mówić, bo, musiałyby mieć na to pozwolenie przełożonej, tej z kolei musiałaby zezwolić matka generalna, a generalna mówić nie chce.
Oło się zamyka. Na Zachodzie siostry przeszły reformę po Soborze Watykańskim II, w latach 60-tych, zrzuciły habity, wiele z nich poszło na studia. Siostry z USA zaangażowały się też w walkę o prawa kobiet. U nas jest to na razie raczej niewyobrażalne, latami dyskutuje się np. o kroju welonu. Siostry nie mogą zdjąć habitu, tym samym chodzić na basen, biegać.
Zakonnicy są bardzo aktywni, jeżdżą na rowerach, mogą chodzić w jeansach. Przede wszystkim zaś zachodnie zgromadzenia zupełnie inaczej rozumieją posłuszeństwo. Możliwy jest dialog, dyskusja z przełożoną, wszystkie ważne decyzje są wypracowywane wspólnie.
- Nie wiem, ile lat musi minąć, by w Polsce to się zmieniło.
- Wszystkie moje bohaterki, idąc do zakonu chciały czynić dobro, ale zakon im to uniemożliwił.
- Jestem przekonana, że w klasztorach jest wiele wspaniałych, mądrych i dobrych kobiet – które niedługo stamtąd odejdą, bo pójdą za głosem swojego sumienia.
Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo Najlepsze teksty z Newsweeka Trzy razy w tygodniu na Twojej skrzynce Podając adres email wyrażasz zgodę na otrzymywanie newslettera na ten adres. Newsletter może zawierać treści marketingowe. Dowiedz się więcej. : Depresje i próby samobójcze w zakonach to norma. „Rozczarowanie przychodzi bardzo szybko”
Czy siostry zakonne mogą się malować?
Siostry niehabitowe się nie malują. Siostra, która jest w zakonie i ma poczucie bycia kochaną przez Boga i cudownie przez Niego stworzoną, nie potrzebuje tego.
Czy siostra zakonna może iść na basen?
Nie można kultywować przebrzmiałych formuł, bo się wyginie jak dinozaury – mówi O. Paweł Kozacki. Joanna Podgórska: – „Zakony żeńskie pustoszeją” – pisze ojciec w jednym z ostatnich numerów miesięcznika „W drodze”. Spadek powołań do żeńskich wspólnot jest większy niż do męskich czy do seminariów duchownych.
- Coraz więcej zakonnic po ślubach wieczystych odchodzi.
- Jest aż tak źle? O.
- Paweł Kozacki: – Nie umiem podać dokładnych liczb, trzeba by zajrzeć do kościelnych statystyk.
- Mówiłem to w oparciu o obserwacje swoje i moich braci.
- Jesteśmy co prawda wyjątkowymi obserwatorami, bo spowiadamy siostry i rozmawiamy z nimi na zasadzie kierownictwa duchowego.
To pozwala spojrzeć na życie wspólnot żeńskich od środka. Z drugiej strony, możemy być nie do końca obiektywni, bo trafiają do nas siostry, które się nie odnajdują, szukają wsparcia, pomocy. Są klasztory, gdzie od pewnego czasu nie było ani jednego powołania, i takie, gdzie bardzo wiele sióstr zrywa śluby wieczyste.
Patrzymy na to z obawą. Znane i głośne były przypadki porzucenia zakonów przez mężczyzn. Udzielali wywiadów, pisali książki, tłumaczyli swoją decyzję. Nie słyszałam, by kiedykolwiek była zakonnica wypowiedziała się pod własnym nazwiskiem. Dlaczego one milczą? Odejście z zakonu może być sprawą osobistą i jednocześnie bolesną.
Są osoby, które traktują takie odejście jako klęskę, bo jeśli ktoś złożył śluby wieczyste i je łamie, jest to forma zdrady. Można odejście pięknie uzasadniać, zwalając całą winę na opresywną instytucję Kościoła, ale można też mieć poczucie, że się zawiniło.
Siążki i wywiady bywają formą samousprawiedliwienia i szukania wzniosłych idei dla uzasadnienia swojego wyboru. Jeśli jednak ktoś ma poczucie, że zdradził, nic dziwnego, że się z tym nie obnosi, nie chwali się i wcale nie chce o tym mówić w mediach. Zresztą większość mężczyzn też odchodzi po cichu. Ksiądz opuszcza jedną placówkę, nie dociera do drugiej.
Znika gdzieś po drodze. Podobno w przypadku zakonnic przyczyną odejścia rzadko bywa miłość do mężczyzny. Nie ma statystyk, które mówią, kto z jakiej przyczyny odchodzi, ale z mojego doświadczenia wynika, że i tak się zdarza. Osobiście znam siostry, które odeszły, bo związały się z mężczyzną.
- Choć w życiu zakonnym obu płci zakochanie bywa raczej konsekwencją niż przyczyną.
- Toś słabnie w wierze, nie odnajduje się we wspólnocie, czuje się samotny, zadania go przerastają i spotyka pokrewną duszę, która przytuli i pocieszy.
- W punkcie wyjścia jest pogubienie się w życiu zakonnym, a w konsekwencji związek z drugą osobą.
Pewnie rzadko się zdarza, by szczęśliwa zakonnica nagle się zakochała i odeszła. Czytałam, że dla księży, w ich ocenie, najtrudniejsze jest dotrzymanie ślubów czystości, a dla zakonnic ślubów posłuszeństwa. Bo często wymaga się od nich posłuszeństwa ślepego.
Tak bywa, choć częściej nie jest to ślepe posłuszeństwo podwładnych, ale nadużywanie władzy przez przełożone. Nie jest tak, że każą siostrze Petroneli sadzić drzewka do góry korzeniami, ale zdarzają się sytuacje, gdy jakaś przebojowa zakonnica robi coś sensownego, angażuje się, rozwija akcje, staje się znana w środowisku, a przełożona odsyła ją do pralni, żeby nauczyła się życia cichego i pokornego.
Takich sytuacji znam sporo. Różne są motywacje przełożonych, bo bywa, że komuś woda sodowa rzeczywiście uderza do głowy i lepiej zdjąć go z eksponowanego stanowiska, ale czasem jest to zwykła zawiść i niezrozumienie. To, co jest nagminne w żeńskich wspólnotach, to używanie wielkich słów do uzasadnienia spraw prozaicznych.
Na przykład przełożona podjęła nie najmądrzejszą decyzję założenia nowego klasztoru. Posłała tam trzy siostry, które znalazły się w trudnej sytuacji, jeśli chodzi o utrzymanie czy relację z parafią. Widać, że w punkcie wyjścia był to błąd, ale nikt nie powie: „To była błędna decyzja, spróbujcie ją jakoś udźwignąć”, tylko: „Taka była wola Boża, a skoro ją odrzucacie, to nie jesteście posłuszne Panu Jezusowi”.
Znam historię byłej siostry, oczywiście NN, która pracowała z dziećmi upośledzonymi i fantastycznie się w tej pracy sprawdzała. Przeprowadzała adopcje, także zagraniczne. Dzieci ją uwielbiały. I nagle ją od tej pracy odsunięto. Gdy spytała dlaczego, usłyszała: bo tak.
Można stracić poczucie sensu. Pewnie, że można. Czasem to: „bo tak”, wynika z nieumiejętności rozmowy. Rozumiem sytuację przełożonych, które mają pod sobą ileś placówek i wiele potrzeb. Czasem muszą trochę poprzestawiać ludzi, żeby sprostać wszystkim wyzwaniom. I zamiast wytłumaczyć, powiedzieć: „wiem, że ci ciężko, ale nie mam innego wyjścia”, mówią: „bo tak” albo powołują się na wolę Bożą.
Tylko że człowiek wtedy czuje się jak pionek, który można dowolnie przesuwać. Ale też nie zawsze z jednej strony są głupie przełożone, a z drugiej biedne siostry. Bywa, że zakonnica uwije sobie ciepłe gniazdko, niewiele robi i ma wielkie pretensje, gdy zostanie przeniesiona.
Czy jeśli chodzi o relację: przełożony – podwładni, klasztory żeńskie różnią się od męskich? Myślę, że kobiety potrafią sobie znacznie bardziej uprzykrzyć życie niż mężczyźni. Dlaczego? Nie wiem, ale widzę, jak to się dzieje. Utrudniają sobie życie mało ważnymi sprawami, czepiają się szczegółów, nie potrafią powiedzieć pewnych rzeczy wprost, odwlekają decyzje, a za brakiem zaufania idzie kontrola każdego kroku podwładnej.
Niektóre przełożone zachowują się tak, jakby były obdarzone charyzmatem nieomylności, zawsze wiedzą, co jest wolą Bożą. Może to konflikt pokoleniowy? Młode kobiety są coraz bardziej ambitne, lepiej wykształcone i zderzają się ze starszymi siostrami wychowanymi w dawnym duchu.
Z opowieści innej byłej zakonnicy wynika, że młode kobiety idą do klasztoru w poszukiwaniu duchowości, a stykają się z religijnością infantylną, pełną rutyny, sloganów i przerostu formy nad treścią. Tak też bywa. Jedna wizja Kościoła zderza się z drugą. Dramat tych wspólnot polega na tym, że przychodzą sensowne dziewczyny do zakonu, a starsze siostry są bardziej nimi przestraszone niż zachwycone szansą rozwoju.
Gdy jeszcze starsze boją się nowości i na przykład na Internet i komputer patrzą podejrzliwie, to muszą rodzić się konflikty. Ale potrafiłbym wskazać przypadki, gdy dziewczyny sporo młodsze ode mnie urządziły sobie wzajemnie piekło. To znów nie jest biało-czarny podział na starsze, które nie rozumieją młodszych, więc je gnębią.
- To są hermetyczne światy, ale coś czasem przenika na zewnątrz.
- Podobno przyjaźń między siostrami nie jest dobrze widziana? Tak, ale też nie do końca.
- Iedy wstępowałem do zakonu prawie 30 lat temu, zbyt bliskie relacje nazywano kolesiostwem, próbowano je sztucznie regulować, by naturalne więzy międzyludzkie nie górowały nad duchowymi.
Tak się nadal może zdarzać w żeńskich wspólnotach, ale na pewno nie we wszystkich. Znam takie, w których do przyjaźni między siostrami jest bardzo sensowne podejście. Wydaje mi się jednak, że w żeńskich klasztorach trudniej o przyjaźń niż w męskich. W rozmowach z siostrami podkreślam zawsze konieczność tworzenia więzi, które pomogą przeżywać trudności.
Spotkałam się z opinią, że głównym problemem zakonnic w Polsce jest to, że księża traktują je jako tanią siłę roboczą, usługową część Kościoła: zakrystię sprzątnąć, kurze na ołtarzu powycierać, ugotować, poprać i tyle. To jest problem. Mógłbym opisywać litry łez wylewanych przez siostry z tego powodu, jak zostały potraktowane przez księży.
W dyskusji na ten temat, którą jakiś czas temu zamieścił miesięcznik „Więź”, padło nawet sformułowanie: praktyka uświęconego chamstwa. Nie wiem dlaczego uświęconego. Po prostu – chamstwa. Inna wypowiedź zakonnicy w tej dyskusji mówi o poczuciu całkowitej dominacji.
Księżą traktują je jako „coś” rodzaju nijakiego, jak rzecz. Znam te opowieści. W latach 90. robiliśmy numer „W drodze” na temat zakonnic. Jeden z wywiadów nosił tytuł: „Bóg nie chce, byśmy były wycieraczkami”. Siostry nie powinny pozwolić, by nimi pomiatano. Na szczęście coraz częściej nie pozwalają: studiują, prowadzą rekolekcje, wyjeżdżają na placówki misyjne.
Co ciekawe, te z misji często nie chcą wracać do Polski, bo tu czują się infantylizowane, pozbawione odpowiedzialności. Niestety, są nadal księża widzący zakonnice jako pokorne myszki, mrówki robotnice, które skrzętnie zrobią swoje i nie mają zdania na żaden temat.
A w żeńskich wspólnotach ten model duchowości też był przez lata lansowany. To się wzajemnie napędzało. Klasyczny model patriarchalny. Tak, ale wzmocniony jeszcze podziałem klasowym. Kiedyś obowiązywała w klasztorach praktyka dwóch chórów. Były panny posażne, które obejmowały pierwszy chór, zajmowały się rzeczami duchowymi czy, powiedzmy, wyszywaniem serwetek.
I były siostry z biednych domów, które szły do chóru drugiego, a ich zadaniem było np. oporządzać krowy. Echa tego da się dziś jeszcze odnaleźć. A może stosunek do zakonnic wynika z tego, że spora część kleru w ogóle traktuje kobiety protekcjonalnie: niewiasta obdarzona geniuszem macierzyńskim ma się realizować w rodzinie.
- Skoro odrzuca rodzinę i macierzyństwo, no to niech się zajmie sprzątaniem.
- Coś w tym jest.
- Większość Polaków ma korzenie na wsi, a na wsiach model patriarchalny był silniejszy niż w miastach.
- Ale to nie jest jedyna przyczyna.
- Pomijając fakt, że są księża, którzy protekcjonalnie traktują również mężczyzn, to widziałem siostry, które same wpędzały się w kierat pracy.
Nie ma nic złego w tym, że wspólnota powstaje w celu posługi innym: najuboższym, chorym, dzieciom, czy po to, by pomagać w parafii. To może być droga do świętości, ale musi być wybrana świadomie i nie może polegać na samej robocie. Znam wielu wspaniałych księży i sensownych sióstr, którzy odeszli od kapłaństwa czy z zakonu, bo mieli tyle obowiązków, że się zarobili.
Zabrakło im czasu na modlitwę, na odpoczynek. Na Zachodzie polskie zakony żeńskie postrzegane są jako trochę betonowe, przywiązane do anachronicznych reguł, mające absolutnie bezkrytyczny stosunek do Kościoła i papieża. W porównaniu choćby z amerykańskimi, które odrzucają zewnętrzne formy, takie jak habit, i potrafią podjąć spór z biskupami.
A potem znikają, bo nie mają powołań. W Stanach Zjednoczonych najwięcej powołań ma ta gałąź dominikanek, która nosi habity i dba o zachowywanie reguły. Po wspólnotach, które w latach 60. i 70. poszły w kontestację hierarchii i bunt przeciw papieżowi, dziś zostały domy staruszek na wymarciu.
Czekają teraz na wsparcie betonowych sióstr z Polski. Cała sztuka polega na tym, by ewangelicznie ze skarbca wybierać rzeczy stare i nowe. Nie można kultywować przebrzmiałych formuł, bo się wyginie jak dinozaury, ale też nie jest rozwiązaniem bezkrytyczny kult współczesności i przejmowanie wszystkiego, co ze sobą ona niesie.
A może idea zakonu nie pasuje już do współczesnej wyemancypowanej kobiety? Życie zakonne zasadniczo nie pasuje do tego świata. Początki zakonów wzięły się z tego, że po 314 r., gdy chrześcijaństwo stawało się coraz bardziej oficjalną religią, coraz bardziej związaną z cesarstwem, część gorliwych chrześcijan poczuła, że alians ołtarza z tronem nie wychodzi im na dobre, że ich wiara stygnie.
- Poszli więc na pustynię, by żyć z Jezusem.
- Z kobietami to jest jeszcze inna historia.
- Popularność zakonów żeńskich na przełomie XIX i XX w.
- Wynikała z tego, że była to niemal jedyna droga, na której kobieta mogła się realizować poza rodziną; choćby poświęcić się opiece nad chorymi czy sierotami.
- Dziś można to robić w świeckim życiu.
Można. Jeszcze w czasach komuny nasza szara, beznadziejna rzeczywistość nie oferowała młodym ludziom – ani kobietom, ani mężczyznom – zbyt wielu atrakcyjnych możliwości rozwoju. Wtedy powołanie do zakonu dawało poczucie, że można żyć pożytecznie i sensownie.
Dziś cały świat stoi przed młodymi otworem. Konkurencja jest ogromna. To może być powód spadku powołań, nie tylko do żeńskich klasztorów. Ale nigdy bym nie powiedział, że życie zakonne nie pasuje dziś do kobiety. Trzeba pamiętać, że fundament życia zakonnego nie polega na tym, co się robi, ale na tym, kim się jest, na tożsamości, którą człowiek zyskuje poprzez powołanie darowane przez Jezusa.
Również życie wspólnotowe ma swoją wartość. Razem da się zrobić więcej. Trzeba – ze świadomością, że świat się zmienia – przemyśleć formy zaangażowania i obecności zakonnic. Bo do zakonów nadal zgłaszają się fantastyczne kobiety. Coraz lepiej wykształcone, aktywne, znające swoją wartość.
Szkoda ich na sprzątanie kościoła. Skoro mogą katechizować, prowadzić rekolekcje, misje, warto im to umożliwić. Będzie to z pożytkiem dla nich i dla Kościoła. Zakonnicy mają jednak większą przestrzeń wolności. Mogą chodzić „po cywilnemu”, gdy chcą, pójść na basen czy nawet na piwo. Zakonnice nie. To specyfika polska.
Czeska dominikanka, której lekarz zalecił pływanie, idzie w habicie na basen, wchodzi do szatni i wychodzi w stroju kąpielowym. Wyobraźmy sobie, jaka by była na to reakcja w katolickiej Polsce. Sensacja i zgorszenie! Czesi przyjmują to z pełnym spokojem.
- U nas niewiele zgromadzeń pozwala siostrom na zdjęcie habitu.
- Czasem dochodzi do absurdu.
- Siostry przebierają się w krzakach, bo według reguły mogą chodzić po górach w stroju cywilnym, ale z klasztoru muszą wyjść w habicie.
- Iedy one przełamią milczenie? Rozmowę o sprawach kobiet w zakonach chciałam przeprowadzić z kobietą, ale znalezienie zakonnicy, która jest gotowa otwarcie mówić, graniczy z niemożliwością.
Kilkanaście lat temu rozesłałem do znajomych sióstr ankietę dla miesięcznika „W drodze”. Prosiłem o anonimowe odpowiedzi. Otrzymałem wiele zapewnień, że ją wypełnią, i ani jednej wypełnionej ankiety. W chrześcijańskich periodykach czasem zabierają głos, ale nieufność wobec świeckich mediów jest ogromna.
- Iedyś jedna ze wspólnot przyjęła dziennikarkę.
- Potem siostry były bardzo rozgoryczone tym, co napisała i jak je potraktowała.
- Bo łatwo opisać zakonnice jako dziwolągi.
- Ale im bardziej ten świat jest zamknięty, tym bardziej dziwaczne rzeczy sobie ludzie wyobrażają.
- A im dziwniej je opisują, tym bardziej one się zamykają.
To jest błędne koło. Ale obawa przed świeckimi mediami to tylko jedna z przyczyn. Kiedyś zakonnica udzieliła mi wywiadu za zgodą swojej przełożonej generalnej, natomiast przełożona bezpośrednia urządziła jej potworną awanturę, że o niczym nie wiedziała.
- Od sióstr słyszę, że pojawia się w takich sytuacjach element zawiści.
- Jak któraś coś powie lub wydrukuje pod nazwiskiem, to wcześniej czy później usłyszy, że robi z siebie gwiazdę, że się promuje, że się wymądrza.
- Dlatego wolą nie zabierać głosu.
- Tu widzę raczej kobiecą zawiść, a nie patriarchat.
- Układy, które są w klasztorach żeńskich, zamykają im usta.
Patriarchalna zasada, kobieta niech milczy w kościele, też tu chyba działa. Zachodnie zakonnice otwarcie stawiały kwestię kapłaństwa kobiet. U nas trudno to sobie wyobrazić. Trudno, ale nie można traktować pragnienia kapłaństwa kobiet jako kwestii najważniejszej.
Znam siostry, które mówią, że są spełnione w swoim zakonie i kapłaństwo nie jest im do szczęścia potrzebne. Myślę, że są w tym szczere. Ojciec Paweł Kozacki dominikanin, od marca 2010 r. przeor Konwentu Świętej Trójcy w Krakowie. Publicysta, były redaktor naczelny dominikańskiego miesięcznika „W drodze”, autor zbioru medytacji biblijnych „Szczęśliwe wariactwo”, współautor książki „Spowiedź bez końca.
O grzechu, pokucie i nowym życiu”.
Czy zakonnica może wyjść za mąż?
Ks. Saj: Księża, którzy odeszli z kapłaństwa, mogą zawrzeć sakramentalny związek małżeński O tym, dlaczego w świetle prawa kanonicznego księża i zakonnice, którzy odeszli z kapłaństwa lub zakonu, mogą zawrzeć sakramentalny związek małżeński, opowiedział PAP kierownik Katedry Kanonicznego Prawa Karnego Wydziału Prawa Kanonicznego prof.
UKSW ks. Marek Saj. Czy w świetle kanonicznego księża, zakonnicy i zakonnice, którzy odeszli z kapłaństwa lub zakonu, mogą zawrzeć sakramentalny związek małżeński? Ks. Marek Saj: Tak, ale pod pewnymi warunkami, to znaczy po przeprowadzeniu przewidzianych prawem kanonicznym procedur. Jak wygląda taka procedura? Ks.M.S.: Inne procedury są przewidziane dla duchownych – w tym także zakonników, którzy przyjęli święcenia, bo oni także należą do grupy duchownych – inne zaś dla zakonników i zakonnic.
Jeśli chodzi o duchownych, którzy pragną zawrzeć sakramentalny związek małżeński, to kierują oni pisemną prośbę do Ojca Świętego o zwolnienie z obowiązków wynikających z przyjętych święceń wraz z celibatem. Do tej prośby dołączają życiorys opisujący historię ich życia i składają te dokumenty na ręce swojego biskupa lub wyższego przełożonego zakonnego.
- Ten z kolei powołuje instruktora do przeprowadzenia sprawy oraz notariusza do sporządzenia akt.
- Zebrana dokumentacja, na którą składają się między innymi przesłuchania takiego duchownego i świadków, ma potwierdzić, że duchowny ten nie jest już w stanie powrócić do pełnienia posługi kapłańskiej, bo na przykład zawarł związek cywilny, posiada potomstwo, oraz to, że z ewentualnego przeniesienia do stanu świeckiego nie wyniknie zgorszenie wśród wiernych.
Z reguły taki duchowny powinien przebywać w miejscu, gdzie nie jest znany jego poprzedni stan. Ostateczna decyzja o przeniesieniu duchownego do stanu świeckiego należy do papieża. Skąd wynikają różnice w sytuacji księży diecezjalnych i zakonników i zakonnic? Ks.M.S.: Diakoni i kapłani przyjęli święcenia.
- Wraz z diakonatem zobowiązali się do zachowania dozgonnej wstrzemięźliwości i do celibatu.
- To samo dotyczy zakonników, którzy przyjmują takie święcenia.
- Mogą być również zakonnicy, którzy nie przyjmują święceń – oni, a także zakonnice, składają zakonne, wśród których jest ślub czystości.
- Śluby zakonne są czasowe i wieczyste.
Te pierwsze składane są na jakiś konkretny, przewidziany w prawie, czas. Z kolei śluby wieczyste składane są po upływie czasu, w którym można było składać śluby czasowe. Są składane do końca życia. To skutkuje między innymi przeszkodą do zawarcia ważnego związku małżeńskiego w Kościele.
Śluby czasowe tym nie skutkują. Jeśli zaś chodzi o zakonnika, który nie przyjął święceń, lub zakonnicę, procedura wygląda nieco inaczej. Gdyby ktoś z nich po wcześniej złożonych ślubach wieczystych chciał zawrzeć sakramentalny związek małżeński, musi wcześniej uzyskać od nich dyspensę, czyli musi być z nich zwolniony.
Dyspensy takiej w instytutach zakonnych na prawie diecezjalnym udziela biskup diecezjalny, zaś w instytutach na prawie papieskim Stolica Apostolska. W tych sytuacjach należy przeprowadzić specjalną procedurę, jednak inną niż w przypadku duchownych. Co w takim przypadku dzieje się ze święceniami? Czy ksiądz, który nie pełni już funkcji kapłańskich i zawarł związek małżeński, może w jakiejś wyjątkowej sytuacji udzielić rozgrzeszenia lub odprawić mszę św.? Ks.M.S.: Nie ma dyspensy od przyjętych święceń.
Jeśli zostały ważnie przyjęte, nikt nigdy z nich zwolnić nie może, nawet Ojciec Święty. Prosząc o dyspensę, prosi się o zwolnienie z obowiązków wynikających z przyjętych święceń, nie zaś od święceń jako takich. Po uzyskaniu takiego zezwolenia były duchowny – były, ponieważ należy już do stanu świeckiego – nie może pełnić posługi kapłańskiej, poza jednym wyjątkiem przewidzianym w prawie kanonicznym.
Chodzi mianowicie o rozgrzeszenie penitenta znajdującego się w niebezpieczeństwie śmierci. W takiej sytuacji zakaz wykonywania posługi kapłańskiej nie może stać na przeszkodzie w pojednaniu wiernego z Bogiem być może w ostatniej chwili życia. W zwyczajnych warunkach były duchowny nie może spowiadać ani pełnić żadnych innych posług.
- Jeśli byli księża mogą zawrzeć sakramentalny związek małżeński, to dlaczego świeccy, których pierwsze sakramentalne małżeństwo się rozpadło i żyją w związkach cywilnych, nie mogą? Czym różnią się te dwie sytuacje? Ks.M.S.: Kapłaństwo i małżeństwo to dwie prawnie różne sytuacje.
- Mężczyzna, przyjmując święcenia diakonatu w Kościele katolickim łacińskim, zobowiązuje się do życia w celibacie.
Święcenia zatem stanowią przeszkodę do zawarcia związku małżeńskiego. Jednak ta przeszkoda pochodzi z prawa kościelnego – to znaczy, że można od tej przeszkody uzyskać dyspensę. Przeszkodę tę wprowadzono na Soborze Laterańskim II w 1139 roku. Od tej chwili uznaje się nieważność związku małżeńskiego zawartego przez duchownych.
Skoro jest to kościelne, czyli prawo ludzkie, to można od niego uzyskać dyspensę i – otrzymawszy ją – zawrzeć sakramentalny związek małżeński. Oczywiście nie ma możliwości w Kościele katolickim łacińskim bycia księdzem i – mówiąc skrótowo – życia w związku małżeńskim sakramentalnym. Uzyskując dyspensę, przestaje się pełnić posługę kapłańską, a prowadzi się życie małżeńskie.
Tutaj warto także zwrócić uwagę na to, że obowiązek zachowania celibatu, czyli życia bezżennego, może zostać zmieniony. Tak właśnie jest w Kościołach wschodnich, także katolickich, gdzie kandydaci do święceń – oprócz zakonników, gdyż oni, jak wspomniałem, składają ślub czystości – mogą przed przyjęciem święceń diakonatu zawrzeć związek małżeński.
Gdyby takie prawo zostało wprowadzone w Kościele katolickim łacińskim, małżeństwa takie byłby wówczas możliwe. Jest to więc sprawa dyscypliny kościelnej. Co zaś do małżeństwa, sprawa wygląda zupełnie inaczej. Po zawarciu ważnego związku małżeńskiego w Kościele nie ma możliwości zawarcia ponownego, dopóki ten pierwszy istnieje.
Może on przestać istnieć, kiedy umrze jeden z małżonków albo kiedy zostanie stwierdzone – po przeprowadzeniu odpowiedniej procedury sądowej – że został on nieważnie zawarty. Wynika to z tego, że małżeństwo jest związkiem nierozerwalnym. Oznacza to, że małżeństwa nie można zawrzeć na jakiś czas, lecz dozgonnie.
- Nierozerwalność oparta jest na nauce Chrystusa, stąd jest pochodzenia Bożego.
- Jest to więc prawo Boże objawione, a nie prawo ludzkie, stąd nie jest możliwe uzyskanie dyspensy od nierozerwalności małżeńskiej.
- Na tym właśnie polega, mówiąc bardzo ogólnie, różnica między możliwością zawarcia sakramentu małżeństwa przez byłego duchownego i przez osobę świecką, która wcześniej zawarła już taki związek z inną osobą.
Ile tego typu procesów odejścia z kapłaństwa odbywa się rocznie w Polsce? Ks.M.S.: Nie posiadam konkretnych danych, ale sądzę, że około kilku procent w stosunku do liczby duchownych. Nie każdy jednak duchowny porzucający kapłaństwo od razu chce uregulować swoją sytuację prawną w Kościele.
- Niektórzy czynią to po kilku lub kilkunastu latach, inni, ale tych jest najmniej, w ogóle.
- Dopóki tej sytuacji nie uregulują, nie mogą zawrzeć związku sakramentalnego.
- Czy ta liczba zmieniła się w ostatnich latach? Ks.M.S.: Utrzymuje się na stałym poziomie.
- Wpływ na takie decyzje mają wydarzenia osobiste każdego duchownego czy osoby zakonnej, więc trudno tu mówić o tendencji wzrostowej czy też spadkowej.
: Ks. Saj: Księża, którzy odeszli z kapłaństwa, mogą zawrzeć sakramentalny związek małżeński
Z czego składa się strój zakonnicy?
Członek zakonu paulinów w habicie Habit – w większości Kościołów chrześcijańskich : charakterystyczny strój członków zakonów i zgromadzeń zakonnych, W zależności od zakonu składa się z sukni, płaszcza, szkaplerza oraz pasa lub sznura ( cingulum ). Siostry zakonne najczęściej zakładają na głowę welon.